Szum wody trochę pomagał mi nie myśleć o tym wszystkim co chciałam czuć, tym co czuć powinnam, a tym co czułam naprawdę. Ochlapałam bladą, jeszcze zaspaną twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro, jakbym chciała zobaczyć siebie sprzed lat, jakbym dalej miała na sobie maskę, która jednak już od dawna leżała w skrzyni stojącej na strychu rodzinnego domu. Może już dawno się stłukła? Może już nigdy nie będę mogła jej włożyć? Popatrzyłam na swoje odbicie i wręcz od razu poraziła mnie zmiana, której starałam się nie dostrzegać przez jak najdłuższy czas. Nie zwracałam uwagi na zapadnięte policzki, rozbiegane piegi czy zniszczone suszarką włosy, które niedługo będę potrzebowały reanimacji. Podobno to co człowiek czuje można przeczytać z oczu, ale przez ten cały czas, gdy zaczęła się akcja “wesele” nikt nie zauważył w moim spojrzeniu strachu, że to koniec i niewyobrażalnego smutku. Dotykając po raz kolejny jego wysportowanego ciała widziałam te iskierki nadziei, że “my” istnieliśmy naprawdę, że może to tylko ironia losu, że to tylko zakręt przed metą. Łudziłam się, w sobie ten płomień aż do momentu, gdy po wejściu do mojego mieszkania nie spojrzałam na kilka ramek wiszących na ścianie. Myśl, że naprawdę za kilka miesięcy stracę go bezpowrotnie uderzyła we mnie z taką siłę, że usiadłam na podłodze i nic nie mówiłam. Nie płakałam, bo nie miałam za czym - byliśmy zlepką momentów, nie mieliśmy za sobą łatwych przeżyć, a to gra, którą notabene wygrałam? Niewielki rys na idealnym narzeczonym mojej siostry, o którym nie warto było wspominać w większym gronie.
– Kochanie – usłyszałam zza drzwi i moje wspomnienia ponownie potłukły się o białe kafelki. Obiecałam Axelowi wyrzucić je z siebie i zakopać pod największym z drzew w okolicznym parku, ale nie potrafiłam. To właśnie jego oczy, wspomnienie o dotyku jego warg na moich ogrzewało mnie podczas tych wieczorów, gdy pamiętać nie chciałam najbardziej. Trzymałam się ich jak brzytwy, bo to w dalszym ciągu bolało tak samo. Co? Nie umiem odpowiedzieć; może myśl, że znowu moja malutka siostra dostała to co najlepsze, a może fakt, że odebrałam to sobie na własne życzenie. Straciłam, przegrałam, a przegrywać nie lubiłam i nie chciałam. – Jeśli mam cię odwieść to musisz się pospieszyć – głos mężczyzny wydawał się być odległy, chociaż przecież dzieliła nas tylko drewniana płyta. Spojrzałam w lustro po raz ostatni, czułam się źle, ale to nie był przecież pierwszy z tych złych dni w moim życiu; szczerze mówiąc przestałam je już liczyć.
Otworzyłam drzwi z niewinnym uśmiechem na widok, którego informatyk pokręcił rozbawiony głową. Jeśli ta cała relacja ze skoczkiem narciarskim czegoś mnie nauczyła to na pewno ukrywania własnych słabości - pouczające doświadczenie, ale na dłuższą metę chyba bardziej mnie skrzywdziło niż pouczyło. Nauczyłam się funkcjonować, bo gdy o blondynie nikt nie wspominał, gdy nie było go w pobliżu to było naprawdę dobrze, bo Sebastian jest naprawdę wspaniałym człowiekiem, aniołem zesłanym na ziemię, ale czy ja nie miałam już zarezerwowanego miejsca w piekle. Poczułam jego dłonie na swoich biodrach i uśmiechnęłam się pod nosem, bo naprawdę lubiłam go obok siebie, lubiłam jego dotyk i chciałam być z nim tak na zawsze. Może jeszcze nie byłam gotowa na małżeństwo, przy brunecie żaden z organów nie eksplodował, nie było między nami skrajnych emocji, ale było spokojnie. Pierwszy raz w życiu poznałam co to poczucie bezpieczeństwa i stabilność, nie było napięcia mocnego jak grawitacja, ale czy ono jest potrzebne do stworzenia czegoś na całe życie? Splotłam dłonie na jego karku i patrzyłam w jego wypełnione szczęściem spojrzenie, i naprawdę chciałam, żeby moje też takie było; wierzyłam głęboko w to, że to się kiedyś uda, ale najpierw Daniel musiał odejść bez możliwości powrotu. Zostało jeszcze sześć, koszmarnie długich miesięcy.
– Wybieranie sukni z mamą i Aną będzie koszmarem – jęknęłam wydymając wargi. Wszystkie tiulowe suknie obszyte miliardem kryształków, przypominające bezę albo inną kulę dyskotekową nie były na liście idealnych dni wolnych od pracy, ale nadal czułam się winna. Chłopak przewrócił oczami cmokając mnie w czoło, a ja zaśmiałam się po cichu. Zabrał z wieszaka mój płaszcz i nim się zorientowałam siedziałam już w jego samochodzie wpatrzona w miejski krajobraz, a jego duża dłoń na moim kolanie próbowała uświadomić mojej podświadomości, że jest dobrze. Bo tak naprawdę było wspaniale, ale nie byłam jeszcze przekonana do tego czy to był ten mój wymarzony scenariusz na życie. Siedzieliśmy wsłuchani w muzykę lecącą z radia i chyba tego w tamtej chwili potrzebowałam; zabawne, bo Sebastian poznał mnie tak dobrze w zaskakująco krótkim czasie i zawsze był w takiej formie jakiej potrzebowałam - czasem użyczył najdroższej koszuli, w którą mogłam śmiało wytrzeć swój tusz a czasem po prostu głaskał mnie po plecach lub po kolanie i milczał. Uśmiechnęłam się do siebie na chwilę, jednak cała beztroska zniknęła z mojej twarzy, gdy zobaczyłam kierowcę samochodu, z którego wysiadła moja matka i siostra. Nawet nie wiem jak to się stało, że patrzyliśmy sobie w oczy z taką intensywnością, że mogłabym dla niego oszaleć i przejść przez to piekło jeszcze raz byleby móc choć przez chwilę powiedzieć, że był mój, tak naprawdę mój.
***
Poprawiłem się na poduszce obserwując przesuwające się po granatowym niebie chmury, a zegar wiszący na ścianie wskazywał, że robię to już od ponad godziny. Natłok myśli kotłujący się w mojej głowie był nie do uciszenia, jakby wszystkie chciały być najważniejsze, jakby w tym jednym momencie miał myśleć o wszystkim. Spojrzałem w wielkie okno ponownie uciekając myślami do mijającego dnia, jednak próbując odgonić z wnętrza powiek uśmiech brunetki, który zniknął w momencie, gdy mnie dostrzegła. Pragnąłem się do niej uśmiechnąć, ponownie zobaczyć ten nieco szalony błysk w oczach i radość ogarniającą wszystko dookoła jakby nie była zwykłym człowiekiem, jakby to wcielenie było jedynie chwilowe, jakby była stworzona do wyższych celów. Usłyszałem niewyraźne jęknięcie i dostrzegłem jak moja narzeczona marszczy we śnie twarz i jedyne co mogłem zrobić to poprawić zsuwającą się z jej ciała kołdrę i spróbować zasnąć. Nieśpiesznie, prawie bezszelestnie wstałem jednak z łóżka i wyszedłem z sypialni, w której od pewnego czasu się dusiłem. Właściwie od powrotu z tamtego hotelu, gdzie znowu obudziłem się sam nie umiałem już oddychać swoim życiem, chociaż tak usilnie próbowałem to ukryć. Stąpałem po jasnych panelach aby znaleźć się w salonie, aby opaść na miękki dywan i zamyślić się tak bez przeszkód. Wiem, że myśli zwykle nie wybrzmiewają na głos, ale z drobnym ciałem blondynki u boku miałem wrażenie, że ona wszystko usłyszy jakby umiała czytać moje myśli, a ja się ich tak bardzo bałem. Zerknąłem na niewielką komodę, na której stało zbyt dużo fotografii, ale Ana stwierdziła, że to rodzina jest dla niej najważniejsza, a ja przed ślubem muszę nauczyć się rozróżniać wszystkie córki sióstr wujka dziadka - kręciłem wtedy oczami i prychałem pod nosem, ale po chwili grzecznie wskazywałem ciotkę Gerdę i byłą żonę chrzestnego Linn - Idę. Znałem ich położenie na pamięć, z zamkniętymi oczami mógłbym wskazać, na których z nich znajduje się starsza siostra mojej przyszłej żony. To już stawało się obsesją, jakby chęć zobaczenia jej była silniejsza od zdrowego rozsądku; poczułem, że to przeznaczenie, gdy zobaczyłem ją wchodzącą do baru, gdzie miałem zamiar zabawić tylko kilka minut. Nie kalkulowałem przysiadając się do niej, a tym bardziej nie robiłem tego wzywając taksówkę i wysiadając przy hotelu na przedmieściach. Myślałem, chłonąłem za to w chwili, gdy drżała pod moim dotykiem, gdy krzyczała moje imię i zaciskała dłonie na moich ramionach. Pamiętam dokładnie jej spokojny oddech, gdy zasnęła wtulona we mnie tak ufnie, że w tamtym momencie chciałem mieć ją już za zawsze. Wiedziałem, że się bała, że nie chciała myśleć o momencie, gdy stanę przed ołtarzem i będę przysięgał miłość i wierność. Gładziłem jej policzki i chciałem zapamiętać każdy jej szczegół, każdą rzecz, która była tylko dla mnie - chciałem kiedyś w przyszłości wspomnieć nas i nie czuć tego pustoszącego żalu.
Czułem się niepewny, gdy nie widziałem jej długo, szalałem; oszalałem na jej punkcie i do dziś nie wiem co nie wyszło, co się stało, że wtedy, gdy jeszcze to wszystko nie było takie skomplikowane ona po prostu zrezygnowała, skreśliła mnie w jednym momencie. Walczyłem, przychodziłem do niej, ale nie otwierała, dzwoniłem, ale nie odbierała. Potem przestałem, bo nie widziałem sensu w dalszym staraniu się, a później poznałem Anę i znowu spotkałeś ją; ubraną w błękitną sukienkę, z Axelem u boku i poczułem nieznośnie ukłucie w sercu, bo znowu nie rozumiałem niczego. Do dziś pamiętam jak stanęła ponownie przed moimi drzwiami i znowu wiedziałem, że nie uda ci się jej zatrzymać. Miałem wiele grzechów na sumieniu, ale gdyby wtedy odpowiedziała, że nie chce, żebym oświadczył się jej siostrze zrobiłbym to bez zająknięcia. Ucieklibyśmy gdzieś razem i byłoby zbyt idealnie, ale byłoby prawdziwie. Oparłem głowę o kanapę i zamknąłem oczy; jak film przelatywały ci te wszystkie sceny, gdy nieśmiało liczyłem, że to nie jest tylko gra, że to bijące serce nie okaże się moją słabością, że to co się między wami odrodziło jest prawdziwe. Gdyby to wszystko było fałszem, grą nie dostrzegłbym tego smutku, gdy zaplątana w białą pościel mówiła, że wygrała, że nie chce już więcej grać, że nie poradzi sobie z przegraną.
– Nieważne jak długo cię będzie, zawsze będę chciał cię z powrotem* – moje słowa nie mogłby niczego zmienić, chociaż gdyby tylko dała mi możliwość udowodniłbym jej znowu, że “wy” mieliście i dalej macie cholernie dużo sensu.
***
To jest niesamowite doświadczenie być z nimi znowu.
* No matter how long you're gone
I'm always gonna want you back
5 Seconds od Summer - Want You Back
ja naprawdę nieczęsto lubię wciskać powtórzenie, ale tutaj to mogę robić nałogowo <3
OdpowiedzUsuńI to niesamowite doświadczenie ponownie ich czytać i być z nimi, przeżywać jak oni, wchodzić w ich skrórę i czuć każdym krańcem nerwów to co czują oni. Tak bardzo się pragnący i tak walczący ze sobą, łamie mi się serce ❤
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu przeczytałam pierwszą część tej historii i nie wiedziałam że pojawiła się druga ... dopiero przez przypadek tu trafiłam :) Cieszę się ogromnie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać sceny pomiędzy Linn i Danielem ... ta chemia pomiędzy nimi <3 Nie rozumiem jednak blondyna. Skoro oszalał na jej punkcie, to po cholerę ten pomysł z oświadczynami? Twierdzi że gdyby mu tego "zabroniła" to by tego nie zrobił. Ale na prawdę potrzebuje jej pozwolenia żeby zniszczyć sobie życie? Żeby być nie z tą siostrą co trzeba? Bo to że on nie kocha Any to jest pewne ... bo gdyby ją kochał to zapomniałby o "przygodzie" z jej siostrą i skupił na swoim ślubie. A nie romansował za jej plecami. Więc po co ranić siebie i ją ...
Dla Linn początkowo była to tylko przygoda, ale z czasem ... poczuła coś więcej do Daniela. Może jeszcze tak do końca tego nie dostrzega, ale jest uzależniona od niego. Sądziła że uda jej się coś stworzyć z Sebastianem, ale tak na prawdę okłamuje i rani samą siebie.
Czemu życie musi być tak skomplikowane? A raczej dlaczego ludzie sobie je komplikują ...
Życzę Ci dużo weny, bo ta historia jest genialna i czyta się ją z zapartym tchem :)
(nordyckie-spojrzenie.blogspot.com)